Pan Zając – konkurs trwa! A właściwie już nie…

No, moi drodzy, mam nadzieję, że święta minęły, jak powinny i macie w sobie nowego ducha.

Niniejszym postem ujawniam wreszcie nagrodę konkursową. Macie jeszcze kilka dni na wysyłanie mi wierszyków konkursowych (szczegóły tutaj). Naciskana przez wielbicieli limeryków, którym się ulubiona forma w czterech wersach nie mieści, ulegam – wiersz ma mieć od dwóch do ilu chcecie wersów.

Działajcie. To nie może być takie trudne! „Jakiś poemat! Balladę? Sonecik. Fraszkę jakąś. Cokolwiek!” Byle rymowanka dwuwersowa też startuje do konkursu. A powiedzcie mi szczerze, że nie marzy Wam się taki Pan Zając.

zajac1 zajac2 zajac3 zajac4

PS Pan Zając jest uszyty ze specjalnie przeze mnie barwionej surówki bawełnianej, ma usztywniane wszytymi drutami kończyny oraz uszy (bo to już chyba nie kończyny?) i namalowane akrylem do tkanin oblicze. Dorzucam fotel i misę z modelinowymi ciastkami. I serwetkę.

No to zamykamy konkurs. Poniżej kilka nadesłanych wierszyków:

Zając, kim jest – każdy widzi,
Z tradycji on sobie nie szydzi.
Na wiosnę się budzi,
Kicając do ludzi,
I wcale się tego nie wstydzi!
——
Zając kica na trawie
I wciąż myśli o zabawie
Więc i ja zabawę wymyśliłam
I konkurs dla Was obmyśliłam
Jeśli tylko chęci macie
To Zająca wygracie
——
Znów w koszyku rozbrykana zgraja
Długouchych twe nerwy rozstraja?
Ty je dzielnie lekceważ
I nie strofuj, ponieważ
Wystraszone obsrają ci jaja.
——
A teraz wierszyk zwycięski:
——

Zając zajęczał jękliwie: „Wielkanocne śniadanie!!”

Niedzielne dzielnie zajęczynając Zmartwychwstanie.
GRATULUJĘ    PANI    KASI!