Wiecie, jaka musi być?
Zosia dostanie lalę mięciutką, dużą, w żywych kolorach i bez elementów, które mogłaby odgryźć/oderwać i zadławić się nimi. Ubranka są przyszyte na stałe, ale rączki i nóżki się ruszają. Wypełnienie jest antyalergiczne, a całą lalę można delikatnie wyprać.
I oczy – pewnie zauważyliście – nie chciałam ryzykować malowania, więc wróciłam do wyszywania, grrr… Ile to czasu zajmuje…
Olu, Zosia juz udomowiona?
Chyba tak, skoro nie ma w sklepie…
A kraciak albo pies?
Pozdrowienia!
Tak, Aniu, Zosia była szyta na zamówienie. Ale myślę, że potrafię zdziałać podobną 🙂 Oba jamniki jeszcze są 🙂