Ale na razie tylko w asortymencie.
A mianowicie – zaczynam szyć (no dobrze, jestem w trakcie) „kolekcję dziecięcą”. A jak wygląda dziecięca lala? Jest mięciutka, ma dużą głowę i zdejmowalne ubranka. Skończyły się wakacje i moje szalejące kompleksy nie każą mi już więcej szyć tych egzaltowanych, chudych pannic, przechodzimy do lalek o proporcjach zupełnie nie humanoidalnych. Takich lalkowych.
A co poza tym? Zwierzątka? Auta? No, rzućcie jakieś wyzwanie, co?
Chwilowo pokażę Wam tylko dodatkowego aniołka dla Rosalie – strasznie się cieszę, że się poprzednie spodobały adresatom 🙂
PS Ale zamawiać dalej możecie, co chcecie…
Lubię te chude pannice!