Długo się nie odzywałam, bo część rzeczy, które szyję musi pozostać tajemnicą aż do Świąt, ale jedną pracą się podzielę.
Baletnica dla baletnicy, największa z moich dotychczasowych lal. Natrafiłam na kilka problemów, ale chyba ze wszystkimi sobie poradziłam 🙂 Na początku nawaliła firma, od której kupuję bardzo porządne, antyalergiczne wypełnienie – przysłali mi przez pomyłkę taki najtańszy wypychacz, bez żadnego atestu, dość okropny, z którym nie wiem, co zrobić. Na szczęście szybko dosłali właściwe dwa kilo 🙂 Potem się okazało, że bardzo trudno znaleźć równowagę między smukłością sylwetki baletnicy, a ciężarem lalki blisko metrowej wysokości i z długimi, włóczkowymi włosami. Zastosowałam usztywniające druty w kończynach i karku i bardzo mocno wypchałam te części ciałka. Szwy wszystkie zrobiłam podwójne, ufam, ze materiał zniesie takie napięcie 🙂