Dostałam prośbę o uszycie aniołów dla rodziny.
Wyszłam z założenia, że anioły nie mają być podobne fizycznie do swoich podopiecznych, tylko uosabiać to, czego potrzeba na co dzień od Aniołów Stróżów. Ojcu rodziny – odpowiedzialności i rozwagi, ale i czułości, Mamie – umiejętności łagodzenia sporów i łagodności. A małemu chłopczykowi – poczucia bezpieczeństwa i radości.
Przy okazji miałam frustrujące przygody:
Malutkiemu aniołkowi dwa razy szyłam spodnie i dwa razy zmieniałam fryzurę. Mamowemu aniołowi najpierw uszyłam za małą głowę. Odprułam, uszyłam większą. Tym razem bardzo solidnie przyszyłam… twarzą do tyłu. Znowu odprułam. Nagimnastykowałam się przy szyciu,żeby było ładnie i porządnie i żeby nie było widać zmian. Tatusiowego skończyłam na początku. Potem doszłam do wniosku, że ma za duże oczy w porównaniu do innych i nie dało się już tego zmienić, więc też mu uszyłam drugą głowę 🙂
Miałam wrażenie, że wszystko się sprzysięga przeciw tym aniołom…
Cudne są Twoje anioły,takie uduchowione i prawdziwe,takie po prostu Twoje : ). Tak to czasem bywa w tym naszym tworzeniu,że igła z nitką żyje własnym życiem i nawet anioły potrafią stracić przez to głowę ; ). Ale grunt to się nie poddawać i szyć dalej bo szycie jest piękne : ). Pozdrawiam serdecznie.
Oczywiście, że szycie jest piękne, chociaż jego efekty już nie zawsze 🙂 Przynajmniej u mnie.
U Ciebie zawsze pięknie!