Wiecie, jak zupełnie inaczej trzeba szyć lalkę dla czterolatki, od lalki dla osoby w wieku poprzedszkolnym?
Kilka prostych przykładów.
Włosy. W “starszakowych ” lalkach można zaszaleć z inwencją – duże możliwości daje wełna czesankowa, która wszakże ma tę właściwość, że filcuje się bezzwłocznie, jeśli spać z nią w jednym łóżko, a odrywa od głowy, jeśli wlec za sobą lalkę na spacer. Można jej jednak upiąć misternego koka, albo zapleść precyzyjną koronę. Dla przedszkolaków – tylko włóczka, mocno wszyta w główkę, odpowiednio długa i odporna na targanie. Sami zobaczcie:
A cała postać? Starsze lale świetnie się prezentują na półeczkach, biurkach i parapetach – mogą przyjąć naturalne pozy i wyglądać olśniewająco. Ale przecież nie tego spodziewają się na przykład czterolatki! Dla nich lala musi umieć podnieść rączki do góry, żeby “mama” mogła ją wlec za sobą, no i nie mogą za szybko odpaść jej nogi. Reszta? Nieistotna.
Albo buzia. Niby farba akrylowa się nie zmywa i można poszaleć plastycznie na twarzy lalki, ale spróbujcie kiedyś wyszorować błoto z oblicza szmacianej panny, nie ścierając jej przy tym kunsztownego makijażu oka… Dla maluchów – tylko wyszywane buźki. Coby nawet pralka nie starła z nich uśmiechu!
Jak myślicie, przy których jest więcej pracy?
…i nie mogą za szybko odpaść jej nogi… i jak po takim tekście mam coś napisać? no jak? 😀