Jak uszyć książeczkę sensoryczną?

Cześć, moi drodzy!

Ja naprawdę nie kokietowałam twierdząc niejednokrotnie, że więcej się za taką twórczość nie wezmę, a mimo to dość często dostaję od kogoś prośbę, żeby jednak zrobić wyjątek i jeszcze jedną, dwie, trzy… uszyć. Postanowiłam wyjść Wam naprzeciw i poczynić krótką instrukcję samodzielnego stworzenia quiet book.
Najpierw zamieszczę linki do kilku spośród moich książeczek, dla podniesienia na duchu, żebyście się przyjrzeli. Naprawdę, nic tam trudnego, jest to jedynie mocno czasochłonne, a ja ten czas wolę poświęcić progeniturze 🙂

https://www.youtube.com/watch?v=qqOeDZJO5gE&t=16s
https://www.youtube.com/watch?v=qfC_1w3XMrw&t=388s
https://www.youtube.com/watch?v=I3uvyaU1l2Q
https://www.youtube.com/watch?v=zaq21dqMoYU


Jak sami widzicie, trzeba się najpierw zdecydować, co chcemy z dzieckiem ćwiczyć. Czy liczenie (wtedy np. liczydło, pizza z pomidorkami, muffinki, czy liczba biedronek na przestrzeni książeczki), czy motorykę małą (zaplatanie warkocza, ogona, ubieranie laleczek w ubranka z szafy, pralka i klamerki do wieszania, wyjmowanie i wkładanie wyhodowanych warzyw, kropki biedronek czy muchomorków, żółwik z koralikami, robaczek zjadający gruszkę), zapinanie (zatrzaski – jabłka na drzewie, guziki – kwiaty w odpowiednich kolorach, zamki błyskawiczne – kieszonki, muchomor), układanie (puzzle, twarze np. klauna), rozpoznawanie kolorów i kształtów (geometryczne kwiaty, lody), zadania i prace domowe (pranie, gotowanie, układanie w szafie, ubieranie), zegarek (zegarek), wiązanie sznurówek (buty albo puenty baletnicy), no i jeszcze inne rzeczy, typu rozpoznawanie pór roku, zdjęć członków rodziny, transformacji robaczka w motyla, jak się ubrać stosownie do pogody, mycie zębów i takie tam różne 🙂

Gdy już zapiszecie sobie pękaty folder pomysłów i poczynicie odpowiednie zakupy (szyjemy z filcu – ma tę cudowną właściwość, że wymaga obrębiania, bo nie strzępią mu się brzegi i w dodatku chętnie współpracuje z klejem na gorąco. Poza tym: guziczki, figurki, wstążeczki, koronki, sznureczki, zapięcia, klamerki, firanki, gumki, zamki błyskawiczne, rzepy, zatrzaski… Aha, zawsze, ale to zawsze zapomina się o koralikach i tasiemce do obszywania okładki), to ustalcie sobie format (u mnie najczęściej kwadrat o szerokości A4) i poprzycinajcie doń wszystkie arkusze filcu przeznaczone na tła zaplanowanych stron. 
Następnie poszalejcie z pierwszą stroną, taką, którą najbardziej będziecie chcieli zrobić jeszcze na etapie oglądałania w necie pomysłów 🙂 Ozdóbcie, ukryjcie coś w kąciku, na gumce, wyszyjcie motylka…  Po pierwszej stronie bardzo szybko chce się zrobić drugą 🙂
Używajcie półproduktów. W Biedronce sezonowo pojawiają się świąteczne dekoracje precyzyjnie maszynowo cięte z kolorowego filcu. Czemu by nie wykorzystać ich fragmentów? Maleńkie, drewniane biedroneczki, czy przyklejane oczka można kupić w każdej pasmanterii. A jak ułatwiają życie guziki w kształcie jabłuszek! Albo wycięte z dziecięcych spodni kieszonki zapinane na zameczek.
Bezwzględnie niezbędny jest też klej na gorąco. Drobne elementy z rzepem od spodu ładniej wyglądają, gdy rzep jest przyklejony, niż kiedy góra pokryta jest szwami. 
Proponuję też, żebyście przygotowując każdą stronę, najpierw powycinali wszystkie elementy, poukładali je, dopasowali i dopiero wtedy zaczęli zszywać od najniższych warstw. Można w ten sposób uniknąć pomyłek typu: “Oj, przyszyłam już biedronkę, jak jej teraz wszyć zamek do środka?”, albo “Piesek już przyszyty, śliczny wyszedł, tylko dlaczego ta obroża, co się miała zapinać leży obok?!”
Prawie wszystkie odpinane, osobne, doczepiane elementy składają się u mnie z dwóch – trzech warstw filcu, zszytych lub sklejonych. Są wtedy sztywniejsze i trwalsze. 
Po uszyciu wszystkich pojedynczych stron, kiedy jesteście już bardzo zadowoleni z siebie, a jeszcze pamiętacie, kiedy zaczęliście 🙂 poskładajcie je w pary “plecami” do siebie. W ten sposób w miejsce pojedynczych stron otrzymacie dwustronicowe “kartki” z ukrytą lewą stroną. Zszyjcie je na wszystkich czterech krawędziach i poukładajcie w takiej kolejności, w jakiej chcecie, żeby były w książeczce. Przedziurkujcie wszystkie na tej samej wysokości. Przewleczcie wstążeczki przez dziurki i zwiążcie. Macie już książeczkę, tyle że bez okładki. 
Metod przyszywania do okładki jest pewnie wiele. Proponuję dwie do wyboru:
1) Zostawcie luzem dwie dwustronicowe “kartki”, będą okładką z przodu i z tyłu, resztę zwiążcie. Przełóżcie podłużny kawałek filcu przez wszystkie wstążeczki łączące kartki książeczki, a potem przyklejcie go do podobnego, nieco większego kawałka filcu, tak, aby wstążeczki znalazły się wewnątrz dwóch warstw grzbietu okładki. Możecie dokleić jeszcze jedną lub dwie warstwy, będzie sztywniejsza. Teraz już tylko doszyć przód i tył okładki do grzbietu i już. 
2) Bierzecie wielki gruby kawał filcu (tak, są różne grubości w sprzedaży, na strony wystarczy taki półtoramilimetrowy, a na okładkę – ze cztery mm…), docinacie go tak, żeby tworzył prostokąt zawierający przód okładki, grzbiet i tył jednocześnie, a w środku miał zmieszczone wszystkie “kartki”. Następnie wyszywacie coś na przedniej stronie okładki (zyskując dodatkową stronę zabawy dla dziecka), a na jej odwrocie naszywacie jedną wykonaną wcześniej i odłożoną w tym celu stronę książeczki. Podobnie czynicie z okładką zewnętrzną (znowu zyskując stronę dodatkową). Na wewnętrznej stronie grzbietu okładki przyklejacie wstążeczki łączące wszystkie uszyte strony, a potem naszywacie, lub przyklejacie podłużny prostokąt filcu ukrywający te klejenia. I już.

Polecam również pogrzebać w Pintereście, albo gdzie indziej, wzorów i pomysłów jest w internecie krocie!

Powodzenia, trzymam kciuki.

Ola


Ola